Dziękujemy wam wszystkim za te wspaniałe komentarze ! Jesteśmy miło zaskoczone : ) Mamy nadzieję, że najnowsza część spodoba wam się tak samo jak pozostałe. A więc , zachęcamy was do czytania i komentowania : )
...........................................................................................................................................
...........................................................................................................................................
Potrzebowałaś tej bliskości. Bliskości chociaż od niego.
Rzuciłaś mu się na szyję lecz pielęgniarki zaraz Cię od niego odciągnęły, iż
musieli odłączyć go od niepotrzebnej aparatury. Stałaś koło okna i patrzyłaś na
park przed szpitalem. Zobaczyłaś kobietę rozmawiająca i śmiejącą się z młodą
dziewczyną na ławce. Zaczęłaś znowu
myśleć o mamie. Rozpłakałaś się. Nie
chciałaś wychodzić z sali a przecież nie mogłaś pokazać mu, że cierpisz.
Obudził się, żył, to było najważniejsze. W tym właśnie momencie lekarze i
pielęgniarki odeszli zostawiając Cię w sali samą z Zaynem. Od razu do niego
podbiegłaś, usiadłaś na łóżku i spojrzałaś w jego przepiękne oczy. Uśmiechnęłaś
się ale chyba nie wyszło tak jak chciałaś bo Zayn objął Cię mocno i przysunął
do siebie jeszcze bliżej.
- Co się stało? Skarbie, dla mnie zawsze będziesz piękna ale
wyglądasz na załamaną i roztrzęsioną- mówił głaszcząc Cię po głowie.
-Boże Zayn... Tak wiele się stało. Najpierw twój wypadek a
potem.. potem ... – nie dokończyłaś, wyrwałaś się z jego objęć podeszłaś do
okna oparłaś się rękami o parapet i czułaś jak po twoich policzkach spływają
łzy. Spojrzałaś na pustą już ławkę na której siedziała wcześniej matka z córką.
Zrozumiałaś, że to trochę jak ty i mama. Najpierw jest a chwilę potem tego nie
ma.
-[T.I] co się stało? Spokojnie, nie płacz wszystko będzie
dobrze-odpowiedział patrząc na Ciebie zatroskanym wzrokiem.
-Zayn ! Nic nie będzie dobrze! Moja mama nie żyje. Ojciec
wyjechał. Zostałeś mi tylko ty. Czułam się strasznie przez te kilka dni kiedy
nie miałam się do kogo odezwać. To były najgorsze dni mojego życia – krzyczałaś
chodząc nerwowo po sali. Chłopak usiadł i obserwował twoje kroki.
-Gdybym mógł objąłbym Cię i nie puszczał. Lecz te diabelskie
maszyny za mocno mnie trzymają. Ty do mnie podejdź- powiedział wyciągając do
Ciebie rękę. Nie musiał Cię długo namawiać. Od razu do niego doskoczyłaś i
pocałowałaś. Położyłaś się obok niego a on objął Cię jedną ręką w talii a drugą
złapał Cię za nogę. Nie przeszkadzało Ci to . Wtuliłaś się w jego nagi tors
ciągle płacząc. Dopiero teraz zauważyłaś, że chłopak ma jedynie gips na nodze.
Zniknęły bandaże, plastry, opatrunki. Zostały same siniaki i strupy. Ale i tak
był piękny i idealny. Długo leżeliście tak wtuleni w siebie, czułaś się błogo.
Usnęłaś, w końcu od kilku dni usnęłaś bez problemu. Słyszałaś kroki
pielęgniarki i nie wyraźne słowa, jedynie usłyszałaś Zayna mówiącego :
„Spokojnie niech zostanie” i poczułaś ciepły pocałunek na czubku głowy.
Obudziłaś się dopiero rano. Chłopak już nie spał, leżał w tej samej pozycji w
której zobaczyłaś go ostatni raz przed zaśnięciem, widziałaś że jest mu nie
wygodnie więc od razu wstałaś.
-Dzień dobry ! – powiedziałaś uśmiechając się i całując go
namiętnie.
-Mmm... Tak możesz budzić mnie codziennie- odparł puszczając
do ciebie oczko.
-Da się załatwić! – rzekłaś unosząc porozumiewawczo brwi.
Pierwszy raz od dłuższego czasu czułaś się wyspana i szczęśliwa . Miałaś ochotę
skakać, śpiewać i tańczyć.
- Wiesz co skarbie.. Ja pojadę do domu. Szybko się
przebiorę, odświeżęi wracam- powiedziałaś z uśmiechem i zadowoleniem.
-Nie chcę Cię tak łatwo wypuszczać ale skoro musisz to
wracaj szybko ! – mówił Zayn. Pocałowałaś go, wzięłaś torbę i wyszłaś. Minęłaś
na korytarzu wiele ludzi zerkających na Ciebie dziwnie. Ale nie trudno było się
dziwić. Do tej pory byłaś cichą, zdołowaną i zmęczoną życiem dziewczyną a teraz
szłaś wesoła i uśmiechnięta. Na piechotę do domu miałaś ok. 30 min.
Stwierdziłaś, że warto się dotlenić. Byłaś zadowolona. „Łapałaś ” promienie
słońca i nuciłaś swoją ulubioną piosenkę. Myślałaś o mamie, o tym co było i tym
co może się zdarzyć, ale nadszedł też czas na te smutne wspomnienia : siniaki
,rany, łzy które zawdzięczałaś nie komu innemu tylko tacie. Jednak nawet to nie
zepsuło Ci humoru. Szłaś, patrzyłaś na bawiące się dzieci i spacerujących
ludzi. Gdy doszłaś do domu coś Cię zaniepokoiło. Na początku nie wiedziałaś co
ale w końcu zrozumiałaś, że o jakiś obcy samochód stoi przed twoim domem.
Chciałaś otworzyć drzwi lecz już były otwarte, „Co jest do cholery?!”-
pomyślałaś i zerknęłaś do środka przez szparkę. Może to ten zabójca znowu
przyszedł.. Nie byłaś pewna. Weszłaś powoli. Na kanapie siedział mężczyzna.
Podeszłaś do niego. Nie bałaś się, a wręcz byłaś pewna siebie. Na sofie
siedziała osoba, która przyczyniła się do twojego cierpienia i bólu. Nie
wiedziałaś co zrobić.
-T-t- tata ..-zapytałaś niepewnie faceta, który był Ci zupełnie
oby pomimo tego że był z tobą spokrewniony .
Mężczyzna odwrócił głowę w twoją stronę. Podniósł się szybko
z kanapy i energicznym krokiem do ciebie podszedł. Uniósł rękę ale zawisła mu w
powietrzu po czym szybko ją opuścił jakby chciał wykonać jakiś ruch. Spojrzał
się na ciebie smutnymi oczami, oczami, które bardzo dobrze znałaś. Które były
częścią ciebie.
- Co ty tu robisz ? – wycedziłaś przez zęby
- Ech…. Kochanie… - zaczął ojciec – ja ci wszystko
wytłumaczę. Wszystko… - rozpłakał się. Mocno cię przytulił a twarz wtulił w
twoje włosy. Natychmiast go od siebie odepchnęłaś.
- Nie ! Ja nie chcę ani twoich przeprosin ani twoje
tłumaczenia dlaczego mnie zostawiłeś ! W ogóle po co tu przyjechałeś ? ! No bo
chyba nie po to żeby się ze mną zobaczyć ! Przepraszam bardzo, ale w to akurat
nie uwierzę ! – wykrzyczałaś mu prosto w twarz/ Przez parę sekund patrzyliście
sobie w oczy po czym odwróciłaś się na pięcie i pobiegłaś do swojego pokoju.
Zatrzasnęłaś drzwi i wyjęłaś podróżną torbę z szafy. Wrzuciłaś do niej
najpotrzebniejsze ubrania oraz kosmetyki. Narzuciłaś na siebie czyste spodnie
oraz koszulkę, przerzuciłaś sobie torbę przez ramię i wyszłaś z pokoju.
- Zaraz, zaraz. A gdzie ty się wybierasz ? – spytał
rozzłoszczony ojciec
- Jak najdalej od ciebie – odparłaś i ruszyłaś do szpitala.
Dotarłaś po kilkunastu minutach i od razu udałaś się do sali, gdzie leżał Zayn.
Spodziewałaś się go leżącego w łóżku, ale zamiast tego zastałaś go siedzącego
na krześle. Na twój widok uśmiechnął się promiennie.
- Szybko wróciłaś. Ale to dobrze. Będziemy mieli więcej
czasu dla siebie – odparł zadowolony i puścił do ciebie oczko. Tobie, jak
zwykle na jego widok przyspieszyło serce. Patrząc na niego czułaś się
szczęśliwa i wiedziałaś, że masz dla kogo żyć i, że nie możesz się poddać.
Położyłaś torbę na ziemi, podeszłaś do mulata o ujęłaś jego twarz w dłonie.
Wasze usta zetknęły się w namiętnym pocałunku. Następnie objęłaś chłopaka, a
ponieważ było ci nie wygodnie, ponieważ on siedział na krześle, lekko usiadłaś
na jego zdrowej nodze. Zayn wplątał jedną dłoń w twoje włosy a drugą głaskał
cię po plecach. Całując go, zapominałaś o całym otaczającym was świecie.
Przymknęłaś oczy i rozkoszowałaś się chwilą.
- [T.I], może nie tutaj ? – wymruczał ci do ucha Malik – Ja
za siebie nie ręczę. Tylko żebyś potem nie narzekała, że nie masz na sobie
ubrania i, że wszyscy widzieli cię nago.
- Ale wiesz, że ja mogę z tobą zawsze i wszędzie ? –
droczyłaś się
- Ja wiem kochanie. Ale może lepiej będzie u ciebie w domu ?
Nagle jakby cię sparaliżowało. Twoje oczy zaszły łzami a
ręce zaczęły ci cię trząść. Podenerwowana zeszłaś z nogi Zayna i usiadłaś na
szpitalnym łóżku. Ukryłaś twarz w dłoniach i cicho płakałaś. Chłopak widząc w
jakim jesteś stanie podszedł do ciebie i cię objął. Nie zamęczał cię pytaniami
typu „Co się stało?” albo „Czy ktoś ci wyrządził krzywdę?”. Po prostu był przy
tobie a tego najbardziej potrzebowałaś – jego ciepła i bliskości. Siedzieliście
tak chwilę przytuleni do siebie dopóki nie usłyszeliście chrząknięcia. Była to
pielęgniarka, która przyglądała wam się z zaciekawieniem.
- Panie Malik, myślę, że może pan iść do domu. Został pan
wypisany, wszystko już jest załatwione – odparła kobieta
Zerwałaś się szybko z łóżka i pocałowałaś chłopaka w usta.
- Tak strasznie się cieszę ! Teraz wszystko będzie dobrze,
ułoży nam się, naprawdę ! – krzyczałaś. Te wszystkie bzdury wmawiałaś sobie,
żeby tylko poczuć się lepiej. Ale wiedziałaś, że nie będzie już tak jak
dawniej. Podniosłaś torbę z ziemi, złapałaś mulata za rękę o wolnym krokiem
wyszliście ze szpitala.
Cudowny *.* .
OdpowiedzUsuńDziękujemy !! Co jak co, ale na Ciebie zawsze można liczyć jeśli chodzi o komentarze <3 ..
UsuńChciałybyśmy mieć więcej takich osób .. ciekawe czy to marzenie się spełni .. :*
super.. :P
OdpowiedzUsuńDzięki !! To na serio miłe widzieć chociaż te dwa komentarze . <3
Usuń