Czytajcie, czytajcie i jeszcze raz czytajcie ! : ) O komentarze tez prosimy !! :D
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziły
cię jasne promienie słońca wpadające przez okno do twojego nowego pokoju.
„Zaraz,
zaraz. Słońce ? Przecież padało…”, pomyślałaś i mrużąc oczy, szybciutko
wstałaś. Otworzyłaś okno na oścież i wychyliłaś przez nie głowę pozwalając, aby
chłodne podmuchy wiatru połaskotały twoją twarz. Przymknęłaś oczy i mimowolnie
się uśmiechnęłaś. „No tak, spałam. Boże… czy zaczynam mieć sklerozę?” ,
spytałaś w duchu samą siebie po czym cichutko zachichotałaś.
-
[T.I], wstawaj ! – usłyszałaś pukanie do drzwi i męski głos wołający cię.
Szybkim ruchem zamknęłaś okno i pobiegłaś w stronę drzwi. Nagle zdezorientowana
przystanęłaś. „Męski głos?” pomyślałaś i potrząsnęłaś przecząco głową. Po
chwili zastanowienia się, stwierdziłaś, że jednak się przesłyszałaś. Chichocząc
ze swojej własnej głupoty otworzyłaś drzwi i stanęłaś jak wryta.
-
Cześć kochanie. Jak dobrze, że już wstałaś – odparł uśmiechnięty Zayn i
pocałował cię w czubek głowy. W podskokach wbiegł do twojego pokoju i rozsiadł
się wygodnie na łóżku. Wpatrywałaś się zszokowana w chłopaka z szeroko
otwartymi oczami. Zacisnęłaś dłonie w pięści, które po chwili zaczęły drżeć, a
bicie serca przyspieszyło. Twoje policzki zrobiły się czerwone, a ty
zdenerwowana tą całą sytuacją, podeszłaś do mulata i uderzyłaś go pięścią w
twarz. Chłopak złapał się za bolące miejsce i natychmiast wstał z łóżka. Twoje
oczy wypełniły się łzami, łzami złości, które teraz swobodnie spływały po
policzku mocząc ci koszulkę.
-
Co ty tu do jasnej cholery robisz ? ! To ja od ciebie uciekam do Manchester’u,
a ty tak po prostu tu przychodzisz ? Za grosz rozumu nie masz ! ! – krzyczałaś
jak najgłośniej w stronę Malika, aby ten dokładnie zrozumiał jak mocno cię
skrzywdził. Mówiłaś coraz szybciej, a słowa wylewały się z ciebie bez
opamiętania – Ty pijaku Ty
narkomanie Co ty tu cholera robisz ? !
Mulat
wpatrywał się w ciebie zdziwiony nie rozumiejąc o co chodzi. Po chwili
zastanowienia podszedł do ciebie i ujął twoją twarz w dłonie. Delikatnie
przejechał opuszkiem palca po twym policzku, by wytrzeć słone łzy. Opuściłaś
głowę w dół i przymknęłaś oczy.
-
Ale [T.I]… my nie jesteśmy w Manchesterze… - podniosłaś głowę i otworzyłaś oczy
zdziwiona nagłą zmianą głosu chłopaka. Przed tobą nie stał już Zayn, lecz…
Harry. Tak, Harry Styles, który teraz wpatrywał się w ciebie swoimi zielonymi
oczami pełnymi bólu.
-
H-hh-harry ? – wyjąkałaś w końcu. Przygryzłaś dolną wargę i otarłaś łzy
wierzchem dłoni – Skąd się tu wziąłeś ? Przecież… przecież przed chwilą przede
mną stał Zayn i.. i - wymachiwałaś rękami w każdą stronę pokazując chłopakowi
swoją bezradność. Zamknęłaś powieki i wzięłaś wdech, a potem wydech.
Przełknęłaś ślinę co sprawiło ci lekką trudność, gdyż długo nic nie piłaś i
miałaś suchość w gardle.
-
Okej. Policzę sobie po cichu do trzech i otworzę oczy – powiedziałaś sama do
siebie i rozpoczęłaś odliczanie. Na „trzy” otworzyłaś szeroko oczy. Znajdowałaś
się w swoim nowym pokoju ale nikogo z tobą już nie było. Uradowana klasnęłaś
kilkakrotnie w dłonie i odwróciłaś się w stronę drzwi.
-
O nie… - szepnęłaś, a widząc przed sobą Nialla, Zayna, Liama i Harrego, zrzedła
ci mina. Powoli zbliżali się do ciebie z leniwymi uśmiechami na twarzy.
Cofnęłaś się parę kroków do tyłu, lecz wyczułaś za sobą łóżko, które zagrodziło
ci drogę. Stanęłaś na baczność wyczekując kolejnych ruchów chłopców. Gdy
stanęli z tobą twarzą w twarz, dopiero teraz dostrzegłaś kolor ich skóry. Był
nienaturalnie blady, wręcz siny. Włosy mieli potargane, a oczy zaczerwienione i
przekrwione. Zdziwiona zmarszczyłaś nos, czując w powietrzu dziwny wręcz
metaliczny zapach. Zerknęłaś znowu na chłopców przypatrując im się jeszcze
dokładniej. W pewnym momencie Niall wyciągnął rękę w twoją stronę i ujrzałaś
coś, co było przyczyną tego nieładnego zapachu. Otóż na nadgarstku chłopaka
znajdowała się sporej wielkości rana, z której sączyła się ciemnoczerwona krew.
Kapała teraz swobodnie w dół brudząc podłogę. Wystraszona rozglądałaś się po
pokoju wypatrując czegoś, czym mogłabyś zatrzymać krwawienie.
-
Cholera… - mruknęłaś sama do siebie nie widząc żadnego bandaża czy opatrunku.
-
Oj, co ci się stało [T.I] ? Nie tęsknisz za nami ? – spytał Liam niskim i
zachrypniętym głosem. Słysząc go,na twoim ciele pojawiły się ciarki – No chodź
do nas. Zabawimy się… - podszedł do ciebie jeszcze bliżej i wymruczał do
twojego ucha dwa, proste słówka – Jesteś dziwką.
Jak
sparaliżowana stanęłaś w bezruchu i mimowolnie przymknęłaś oczy podczas gdy
Payne i reszta chłopaków zaczęli się do ciebie dobierać. Zaczęli powoli
pozbawiać cię ubrania, a Malik perfidnie uśmiechnięty ujął twoją twarz w dłonie
i złożył na twych ustach namiętny pocałunek. Starałaś się im wyrwać,
krzyczałaś, kopałaś, drapałaś i biłaś, lecz na marne. Byli za silni. W pewnym
momencie ujrzałaś Harrego stojącego w kącie pokoju i obściskującego się z Rose…
-
Nieeeeeeee – natychmiast podniosłaś się
z łóżka i otworzyłaś szeroko oczy. Rozejrzałaś się po pokoju i westchnęłaś z
ulgą. Ani śladu Nialla, Liama, Zayna i Harrego. Na szczęście. „To był tylko
sen, to tylko sen. Spokojnie…”, powtarzałaś sobie w duchu słówka przekonania.
Lekko spocona wstałaś z łóżka i podeszłaś niepewnym krokiem do jeszcze nie
rozpakowanej walizki. Wyciągnęłaś z niej swoje ulubione dżinsy oraz białą,
luźną koszulkę na krótki rękawek z czarnymi napisami. Była to jedna z koszulek
Harrego, która w sumie była przeznaczona do spania. Lecz po tak ciężkiej nocy
stwierdziłaś, że nie będziesz się dzisiaj stroić. Po chwili udałaś się
łazienki, którą zamknęłaś na klucz. Ściągnęłaś z siebie swój nocny strój i
weszłaś pod prysznic. Po odkręceniu wody skierowałaś zimny strumień na swój
kark, musiałaś się ochłodzić. Po skończeniu odbytej przez siebie kąpieli,
założyłaś wcześniej przygotowane ubrania i wyszłaś z łazienki, by następnie
udać się do kuchni.
-
Rose ? – zawołałaś głośno w pustą przestrzeń – Rosalie ? !
Cisza.
Podeszłaś do lodówki widząc przyklejoną do niej kartkę. Był to list od Rosalie.
„[T.I,
tak miło spałaś, że postanowiłam cię nie budzić. Musiałam niestety pójść do
pracy, a wrócę dopiero około 20.00. Jedzenie masz w lodówce, ugotuj sobie obiad.
Gdybyś chciała wyjść, klucze od domu leżą na blacie w kuchni.
Powodzenia.
Rose.”
Cóż,
list nie napawał optymizmem. Nadal nie byłaś zbytnio przekonana do tej
dziewczyny. Po prostu nie wzbudzała u ciebie ani odrobinki zaufania, a tym
bardziej jakiegokolwiek poczucia bezpieczeństwa. Westchnęłaś cicho i
rozejrzałaś się po domu. Oj, to będzie długi dzień…